Franek
Polska, miasto rodzinne , miejsce centralne - wrzesień 2019 Komuchy do puchy - ryczy jeden z przebarwionych stojących na rynku. Delikwent zatacza się i groźnie patrzy. Kapsel! kapsel! - krzyczy jeszcze głośniej, aż wszyscy się patrzą. To może na przekleństwo, że butelka zamknięta, a pragnienie duże, ale nie… Zza rogu wyłania się nadszarpany kundel, który bezpłciowym okiem patrzy na swojego pana. Merda ogonem, a w pysku trzyma czerwone, pokaźnej wielkości jabłko. -Kapsel, no gdzie kurwa łazisz – mówi przebarwiony i wyciąga z pyska psa jabłko; nadgryza głośno, by koledzy słyszeli. Kapselku, idź jeszcze po jedno. Pies rozumie komendę i zaraz to skrada się pod warzywniakiem wyciągając za ogonek kolejne dorodne jabłko. Koledzy się śmieją, ale to ze szczęścia. Pieniędzy dziś przyszło więcej, a na dodatek te jabłka. Następnym razem znów to samo. Kolejny dzień zbioru przebarwionych, lecz tym razem cóż to. Kontuzja? Stoję na przej...