Inny świat
Wiercę w
środku palcem, dochodzę głęboko. Domyślam się, że to koniec; cofam ruch, ale
jednakże…
Ta myśl,
która sprawia możliwość świata we mnie. Niewiadome czyny dosięgnięcia, że aż brzuch
boli.
W szufladzie
znajduję małe kulki do łożyska, wrzucam do środka, patrzę jak wirują. Dorzucam
więcej z każdym dniem, aż stwarza się wszechświat. Tworzę układy dorzucając do
brzucha kolejne planety.
Czasem
dosięgam znów palcem; sprawdzić, czy wszechświat
wciąż wiruje. Mój pępek nabrzmiewa wraz z większym gwiazdozbiorem, aż do dnia
kiedy pan lekarz wzywa mnie, bym położył się nad stołem. Przychodzi wielu
panów, błyska skalpelami.
Wszechświat
w międzyczasie dzieje się, wybucha, wschodzi, zachodzi w swoich kątach.
Niczego nie świadomy zamykam oczy i teraz ciemność,
lecz mglista. Szansa ocalenia.
Podnoszę głowę
delikatnie i widzę jak panowie wkładają rączki w mój brzuch. Ośmielam się
przywitać, na co jeden szybkim ruchem kładzie maskę na moją twarz. Zasypiam,
zasypiam bez szans na szybkie przebudzenie.
Nie śnię,
nie dzieję się przez dni kilka. Świadomy budzę się po wielu próbach, po kilku
klaskach dłoni na szpitalnym łóżku, przywiązany sznureczkami. Pani pielęgniarka
patrzy miłosiernie. Krzyczy, że to rzeczywistość. Po jej odejściu macam
brzuszek, jest zaklejony taśmą.
Nie czuję wszechświata,
staram się znaleźć choć jedną gwiazdę. Odcięty od niego dorośleję.
Komentarze
Prześlij komentarz