Posty

Żeby tylko

  Teraz Ty, teraz Twoja kolej . Wychodzą łzy z oczodołów, nie chce się przebywać zbyt długo w tym miejscu. Jest dramat, wciąż zmiana ról, niechęć do powrotu. I to ciągłe raz Ty, raz ja; ten płacz i powrót. Wciąż to sobie przypominam. Nie da się stać w tym samym miejscu. Ból ...i jak tu przebyć tę chwilę, kiedy płacz jest jedynym wyjściem, ucieczką. Nie da się inaczej- mówi tata Podejmuję tę jego wizję. Gdyby chociaż maska gazowa, gogle; a tak wymagająca operacja i czy pacjent przeżyje. Wybiegł z pomieszczenia, płacze, że tak, że istnieje coś poza chrzanem. Zachłystuje się powietrzem, a później zamiana. Pacjent następny! To wchodzę Tak zapamiętałem. Te jego słoiki podpisane pięknym pismem: Chrzan , z datą taką, a taką. Każdy wiedział o jego mocy. Ileż łez się wylało przy porannych śniadaniach. I kiedy już ojciec schrzania z tego świata - zostawia w lodówce jeden słoik z napisem: Chrzan jędrzejowski. I nikt już nie otwiera tego słoika, każdy boi się niczym puszki pa...

Inny świat

  Wiercę w środku palcem, dochodzę głęboko. Domyślam się, że to koniec; cofam ruch, ale jednakże… Ta myśl, która sprawia możliwość świata we mnie. Niewiadome czyny dosięgnięcia, że aż brzuch boli. W szufladzie znajduję małe kulki do łożyska, wrzucam do środka, patrzę jak wirują. Dorzucam więcej z każdym dniem, aż stwarza się wszechświat. Tworzę układy dorzucając do brzucha kolejne planety. Czasem dosięgam znów palcem; sprawdzić, czy   wszechświat wciąż wiruje. Mój pępek nabrzmiewa wraz z większym gwiazdozbiorem, aż do dnia kiedy pan lekarz wzywa mnie, bym położył się nad stołem. Przychodzi wielu panów, błyska skalpelami. Wszechświat w międzyczasie dzieje się, wybucha, wschodzi, zachodzi w swoich kątach.   Niczego nie świadomy zamykam oczy i teraz ciemność, lecz mglista.   Szansa ocalenia. Podnoszę głowę delikatnie i widzę jak panowie wkładają rączki w mój brzuch. Ośmielam się przywitać, na co jeden szybkim ruchem kładzie maskę na moją twarz. Zasypiam, zas...

Dyżurny

                                   Jędrzejów, lata 90   Przez długą chwilę nie wiem jak zrobić temu zdjęcie. Lubię opuszczone budynki, ale ten nie popadł dla mnie w zapomnienie. Wytłuczone szyby pozują mi przed obiektywem, nieumiejętnie je fotografuję. Wolę obejść, powąchać, zobaczyć czy znajdzie się jakiś suwenir z przeszłości. Nie można wejść do środka, zaglądam przez dziury. Widzę przez nie - siebie przed laty, przycupniętego na krześle obok biurka dyżurki. Jest jeszcze stare biurko w którym znajdowałem zgubione klucze podróżnych, bądź były tam pieczątki, którymi częstowałem swoje szkolne zeszyty. Wszystko jeszcze nie zniszczone, nie zgładzone buldożerami. Wokół stanowiska nadżarte przez czas, obsypujący się beton tu i ówdzie. Nie ma już wokół autobusów, które zabiorą mnie do szkoły. Byłem rozpoznawalny wśród kierowców. Zatrzymywałem autobusy na zawołanie… w drodze...

listy

                                                                  17 grudnia 2019  - wiele miejsc na Ziemi Gdzie jesteś, na której kartce, na którym wspomnieniu; czy jestem w czyimś? Makulatura wspomnień żółknie. Zupełnie już nie piszesz jak kiedyś, ręce już nie te? Bzdura. Wystarczy się obudzić, zajrzeć w pamięć zasiedzianych wieczorów, odbytych podróży na kolanie, dotrzeć na strych, gdzie setki kartek duszą się w plastikowym worku. Nigdy nie pozbyłem się przeszłości, ewidencja tkwi w odpowiedzi. Wysypuję tysiące zapisanych kartek, niektóre pachną inaczej, tak jakby chciały być inaczej zapamiętane. Ilu z was pamięta o mnie, kiedy czytam wasze słowa; gdzie jesteście; jak żyjecie. Przygodni ludzie z podróży pociągiem, autostopem, krótka historia listowna, każda atramentu pociecha. P...

Polska - Krynica, czas przemiany, 2012

  Korytarz jest zupełnie przypadkowy,   Idę wzdłuż linii lamperii ku celowi, do Bieńczyka na warsztaty. -Ty, słuchaj, bo mnie się wydaje, że Ty się nadasz – wygarnia mnie głos z korytarza i zabiera na badania własnego ja…. -Ale ja, ja do Bieńczyka panie profesorze, ja teraz nie… Zupełnie mnie nie słucha. Zaraz godzę się, że w ten sposób jakoś inaczej będzie, człowiek w inny sposób jakoś do tego podejdzie, a co tam ..i tych “co tam” parę w głowie . Noo dobra, zostaję Włodek, pan Włodzimierz wtedy (proszę wybacz czasie) mówi do mnie o sztuce, która odbyć ma się, a nigdy nie zaistniała, a ja ten co przetworzyć mógłby ją, przeczytać razy kilka.. a później zobaczymy. Wcalę się nie godzę, ja po prostu to przyjmuję i mimo stresu wchodzę w mantrę jego myślenia. Ubieram się w jego strój, przyjmuję jego perfumy i kilka kieliszków wódki. Budzi we mnie pewnego aktora, którym zaraz być mam i nie wiem jak to się dzieje, ale sztuka, którą przeczytałem razy kilka p...

Franek

Polska, miasto rodzinne , miejsce centralne - wrzesień 2019   Komuchy do puchy - ryczy jeden z przebarwionych stojących na rynku. Delikwent zatacza się i groźnie patrzy. Kapsel! kapsel! - krzyczy jeszcze głośniej, aż wszyscy się patrzą. To może na przekleństwo, że butelka zamknięta, a pragnienie duże, ale nie… Zza rogu wyłania się nadszarpany kundel, który bezpłciowym okiem patrzy na swojego pana. Merda ogonem, a w pysku trzyma czerwone, pokaźnej wielkości jabłko.  -Kapsel, no gdzie kurwa łazisz – mówi przebarwiony i wyciąga z pyska psa jabłko; nadgryza głośno, by koledzy słyszeli. Kapselku, idź jeszcze po jedno. Pies rozumie komendę i   zaraz to skrada się pod warzywniakiem wyciągając za ogonek kolejne dorodne jabłko. Koledzy się śmieją, ale to ze szczęścia. Pieniędzy dziś przyszło więcej, a na dodatek te jabłka.    Następnym razem znów to samo. Kolejny dzień zbioru przebarwionych, lecz tym razem cóż to. Kontuzja? Stoję na przej...